Pokazywanie postów oznaczonych etykietą egzamin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą egzamin. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 listopada 2010

Zostałem magistrem inżynierem


W środę (10.11.2010) stałem się magistrem inżynierem. Po co o tym tutaj piszę? Aby trochę podsumować ostatni okres mojego życia i aby kiedyś do tego postu powrócić i zobaczyć co się zmieniło. Ale od początku.

Moje studiowanie troszkę się przedłużyło. Generalnie starałem się zawsze pracować regularnie i intensywnie (zwłaszcza nad magisterką), jednak na początku czerwca stwierdziłem, że mogę się nie wyrobić z zakończeniem aplikacji i redakcją pracy. Do tego jeszcze się rozchorowałem i nie byłem w stanie nad tym siedzieć. No dobra, to przekładam obronę na wrzesień – nic się przecież przez to nie stanie.

Czy było to dobre posunięcie? Teraz na pewno bym tak nie zrobił. Trochę za ambitnie podszedłem do magisterki i jak bym miał taką pisać drugi raz, zrobił bym byle działało i oddałbym ją w terminie. Może nie była by ona najwyższej jakości, ale na magisterkę nie robi się niewiadomo jakich odkrywczych rzeczy.  Od tego są doktoraty. No i magisterka nie jest niewiadomo jak dokładnie sprawdzana i weryfikowana.

Druga sprawa to załatwianie formalności związanych z obroną. Indeks w dziekanacie leżał ponad 3 tygodnie i był weryfikowany, czy czasem nie oszukiwałem podczas studiów. Nie dość, że oceny z każdego przedmiotu lądują w kilku miejscach (indeks, karta zaliczeń, protokół, różne systemy informatyczne) to teraz na koniec  trzeba to wszystko sprawdzić , czy się oceny zgadzają.  No i to niestety trwa, nawet jak się nie miało „ciekawego” przebiegu studiów. Przez te formalności (czy jak kto woli proces biznesowy) nie zdążyłem we wrześniu z obroną (mimo dotrzymania wszelkich terminów).

Dalej było załatwianie kolejnych formalności: druk pracy w kilku egzemplarzach w tym archiwalna „przywiązana naturalnym sznurkiem do teczki” i ponumerowana ołówkiem (SIC!), przepisanie całego indeksu do arkusza kalkulacyjnego (mimo obecności tych ocen w innych systemach informatycznych) i wiele innych. Na co komu to, to nie wiem. Większość tej makulatury i tak po jakimś czasie pójdzie do spalenia (wskazuje na to chociażby ten naturalny sznurek).

No dobra w końcu zebrało się kilkunastu chętnych do obrony i w listopadzie w końcu zrobili termin. Jak wyglądała sama obrona? Już miałem wchodzić na salę, laptop odpalony na prezentacji, a tu komisja stwierdza, że robi sobie przerwę… No i kolejna godzinka czekania.

Sama obrona poszła szybko (około 20 min). Byłem bombardowany pytaniami w trakcie prezentacji i podczas odpowiadania na wylosowane pytania. Trafiłem na takie które średnio umiałem, ale wybrnąłem i obroniłem się na 5,0. Praca magisterska również oceniona była na 5,0 ale średnia ze studiów zaważyła na tym, że na koniec wyszło 4,5. Szkoda, że tutaj zaangażowanie w kołach naukowych się nie liczy bo by na pewno wyszło lepiej. No cóż, i tak z tych ocen można być dumnym.

Jak wyglądał czas przed obroną (a raczej w oczekiwaniu na termin obrony)? Mi to przypominało trochę siedzenie na gwoździach. Załatwianie formalności, czekanie na termin, opracowywanie pytań… Jak dla mnie był to straszny okres wyczekiwania, w którym ciężko było sobie sensownie czas zorganizować, bo mogli nagle zadzwonić i powiedzieć, że za kilka dni obrona. Teraz mam nadzieję, że skoro już jestem po, to coś więcej się na blogu technicznego pojawi.

Czy dostrzegam jakieś pozytywy przeniesienia obrony na późniejszy termin? Tak, drugi raz bym tak nie zrobił i mniej ambitnie bym podszedł do magisterki. Z drugiej strony, gdybym chciał się bronić w pierwszym terminie, nie mógłby uczestniczyć w najlepszej konferencji Javowej w jakiej było mi dane dotychczas uczestniczyć. Oczywiście myślę tutaj o Javarsovi. Zamiast uczestniczyć w prelekcjach, zarywałbym nocki kończąc w pocie czoła magisterkę. A znając prawa Murphy'ego pewnie i tak coś przed końcem by się sypło. No i nie wiem czy bym blog zaczął pisać…

Czas pokaże co było dobre.

sobota, 31 lipca 2010

Zdałem egzamin DB2 9 Fundamentals

Wczoraj miałem okazje aby podejść do egzaminu DB2 9 Database and Application Fundamentals. Egzamin był przygotowywany przez firmę IBM we współpracy z Politechnika Wrocławską w ramach jakiś tam praktyk studenckich. W samych praktykach nie brałem udziału, ale mogłem podejść do tego egzaminu.
Ogółem wcześniej nie zajmowałem się DB2 i nic nie wiedziałem na temat ich ścieżek egzaminacyjnych. O możliwości robienia certyfikatu dowiedziałem sie od przyjaciółki (dzięki Agata) 5 dni wcześniej. No ale skoro nic nie płace, nic nie tracę więc czemu nie? Zawieszam chwilowo pracę nad projektem zwanym magisterką i biorę sie za DB2.

Dla studentów biorących udział w DB2 Academic Associate Workshop były zorganizowane 2 wykłady i ćwiczenia laboratoryjne. Na ćwiczeniach dostawało się książkę i płytę. W książce były slajdy z wykładów przeplatane ćwiczeniami do wykonania. Na płytce był obraz VMware systemu SUSE z zainstalowaną bazą danych. Co prawda wszystkich ćwiczeń na tym obrazie nie można było wykonać (wersja czegoś tam się nie zgadzała) ale w laboratorium był dostępny właściwy obraz. Zgrałem go sobie na laptopa i mogłem się później w domu bawić. Książkę i płytkę odebrałem we wtorek i miałem do piątku czas aby się przygotować do egzaminu.

Poświęciłem trochę czasu, aby zaznajomić się z książką i zawartymi w niej ćwiczeniami. W większości przypadków wiązało się to z przepisywaniem komend i obserwowaniem rezultatów. Przez niektóre ćwiczenia się szło jak burza, a przez niektóre o trochę wolniej (z powoku konieczności przepisywania długich zapytań SQLowych).

Ciekawostką i nowością dla mnie był typ kolumny przechowujący XML'e i zapytania operujące na nich. Przydało by się lepsze wytłumaczenie co i jak gdyż jest to świeży wynalazek i puki co na studiach jeszcze o tym dokładniej nie uczą. Po za omawianą książką przyglądałem się również przykładowym pytaniom i odpowiedziom. Dało mi to dużą wiedzę i wyjaśniło pewne sprawy.

W piątek był egzamin który zdawała spora ilość studentów podzielonych na kilka tur. Po załatwieniu spraw formalnych w końcu można było przystąpić do egzaminu. Na egzamin było przeznaczone 1,5h i 60 pytań. Było to w formie testu jednokrotnego wyboru i trochę pytań się powtórzyło z tych przykładowych. Ogółem było łatwo i w porównaniu z SCJP egzamin był o 2 rzędy wielkości trudniejszy (ciekaw jestem jakiej skali do wyrażenia trudności można by tu użyć). Na egzaminie z DB2 nie było pytań gdzie w dopowiedziach trzeba wybrać czy wskazany kod jest błędny czy robi cos innego. Na SCJP nie dość że kod może być błędny to jeszcze należy wskazać czy to błąd czasu wykonania czy kompilacji - dlatego m.in. uznałem że SCJP jest o 2 rzędy trudniejszy.

Jako wynik uzyskałem 61.67% przy 60% wymaganych do zdania (dwie błędne odpowiedzi więcej i bym nie zdał). Czy jestem zadowolony z wyniku? Niespecjalnie. Po pierwsze uzyskałem niski wynik (choć biorąc pod uwagę czas który miałem na naukę to fuks że zdałem).  Dużo jest jeszcze do nauczenia jeśli rzeczywiście chciałbym korzystać z tej bazy danych w przyszłości. Po drugie niespecjalnie podoba mi się idea takich masowych egzaminów. Dla studentów początkowych lat studiów może być to fajnie (WOW patrz zdałem certyfikat…). Może to również być nowe doświadczenie taki egzamin i wielki prezent od IBM’a, że zorganizował taki egzamin za darmo. Z drugiej strony taka masówka obniża wartość takiego certyfikatu (bo go ma dużo osób i nie był specjalnie trudny) i nie czyni go takim fajnym, z którego zdania można być dumnym.

Podsumowując będzie kolejny wpis w CV, ale nie był to dla mnie tak ważny (i wartościowy) egzamin jak SCJP. Trzeba teraz trochę odpocząć i wrócić do magisterki.